„O współuzależnieniu słów kilka.”

Współuzależnienie istnieje niemal tak długo jak sam alkoholizm, jednak dostrzeżone zostało dużo później. Dopiero trzydzieści lat temu w literaturze amerykańskiej pojawiły się pierwsze wzmianki o specyficznym zespole zachowań czy cech występujących u żon alkoholików. Jeszcze później tematyką uzależnienia zaczęli interesować się polscy psychologowie.

Zanim jednak problem ten będzie powszechnie znany a jego obraz w świadomości społecznej stanie się  realistyczny minie jeszcze pewnie trochę czasu. Mimo, że do ośrodków leczenia uzależnień coraz częściej zgłaszają się kobiety, których partner jest alkoholikiem, wiedza Polaków na ten temat wciąż jest znikoma. Zwykle kobiety trafiające na terapię kierowane są tam przez inne żony alkoholików, tak jakby społeczność ta miała tworzyć zamknięty krąg, a fakt bycia w związku z osobą uzależnioną miał być pilnie strzeżoną tajemnicą.

Niestety w naszej kulturze alkoholizm rzadko traktowany jest jako choroba i wciąż jeszcze odbija się piętnem na najbliższych uzależnionego. Sama kultura picia w naszym kraju, która cywilizuje się bardzo powolnie, sprawia, że bardzo wiele czasu upływa zanim otoczenie zaczyna dostrzegać problem uzależnienia, a do zauważenia mechanizmów współuzależnienia czasami nie dochodzi wcale.

Społeczeństwo polskie rzadko widzi problemy dotykające żonę alkoholika realistycznie. Najczęściej jest ona postrzegana na dwa sposoby – albo jako robiąca z igły widły, niesłusznie mająca pretensje do małżonka w świecie, gdzie „przecież nic nie można załatwić bez alkoholu”; albo jako kobieta niespełna rozumu trwająca u boku pijaka z niezrozumiałych powodów.

Współuzależnienie to zresztą niekoniecznie problem dotykający bliskich alkoholików. Część psychologów zauważa, że specyficzne wzorce zachowań pojawiają się także w rodzinach z innymi typami dysfunkcji – w których jedna z osób jest przewlekle chora, niepełnosprawna lub uzależniona od jakiegokolwiek rodzaju aktywności czy  substancji.

Nie zawsze też chodzi o partnerów osób uzależnionych. Niewiele się o tym mówi, ale współuzależnienie dotyka także rodziców. W takich przypadkach zresztą interwencja jest chyba dużo trudniejsza, gdyż terapia zarówno uzależnienia jak i współuzależnienia podsuwa działania, które stoją w sprzeczności z powszechnym rozumieniem miłości rodzicielskiej, oddania czy lojalności.

Problem istnieje. Powoli wychodzi na światło dzienne. Im więcej będzie się o nim mówiło, im bardziej otwarcie będzie opisywany, tym łatwiej będzie pomagać i przeciwdziałać. Im bardziej świadomie będziemy obserwować toksyczne więzi, tym łatwiej bam będzie zrozumieć i pomóc i tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś z naszych najbliższych, przyjaciół, sąsiadów nie wpadnie w sidła…Minie pewnie jeszcze wiele czasu, ale w końcu uda się odczarować współuzależnienie.

 

You can leave a response, or trackback from your own site.

Leave a Reply